UWAŻAJCIE !!! W niektórych komentarzach ukazuje się link do hakowania gry i temu podobne. To SPAM!
Chwilowo poprawiam szablon bloga, za nieudogodnienia przepraszam!

3 marca 2017

FanFik „Sytuacje"

Opowiadanie dedykuję Selene001!
Miłego czytania!
Przez okna biblioteki wpadały ciepłe promienie słońca. Oślepiały zaczytaną Marlenę, której coraz trudniej było koncentrować się na książce. W pewnym momencie padł na nią cień, pozwalający na spokojne czytanie. Zatopiła się w świecie Stephena Kinga, ale już po chwili światło słońca ponownie przeszkodziło. Zmrużyła oczy, a moment później ponownie naszedł cień. Z ulgą wróciła do czytania, kiedy promienie kolejny raz dały po oczach.
Coś mi nie gra! Pomyślała wytrącona z równowagi. Przecież od tej strony szkoły nie ma drzew, które zasłaniałyby okna! Gwałtownie podniosła wzrok znad książki, by zobaczyć, jak Alexy co chwilę kołysze się na boki i co rusz zasłania sobą słońce.
- Haha! Żałuję, że nie mam aparatu! Gdybyś się teraz widziała! - śmiał się chłopak i nim Marlena zdążyła zreflektować, dodał: - Zaskoczyłaś mnie, myślałem, że wcześniej mnie zauważysz.
Zadowolony z siebie pochylił się nad stołem i posłał jej cudowny uśmiech. Słońce świecące zza jego pleców idealnie oplatało jego ciało, tworząc złocistą poświatę. Chłopak jakby o tym wiedział, bo zapytał:
- Czyż nie jestem boski? Ała!
Oberwał po głowie książką.
- Nie wierzę! Zazwyczaj bardzo dbam o książki, staram się nie zaginać rogów i w ogóle, ale tym razem to było silniejsze ode mnie! - tłumaczyła ściszonym głosem Marlena.
- Czemu szepczesz? - zapytał, siadając naprzeciw niej. Zaczął masować obolałe czoło.
- Ponieważ jesteśmy w bibliotece.
- Eee tam! - machnął ręką.
- Żadne „eee tam", w bibliotece trzeba zachować ciszę. - Położyła przed sobą książkę i popatrzyła wyczekująco w oczy Alexego. - Co słychać? Jak wam idą lekcje?
- Ehh, całkiem nieźle. Z lekcjami też, ale nie po to tu przyszedłem.
- Mhm...
- Poczekaj moment. - Wyjął z kieszeni MP3 i zaczął czegoś w niej szukać. Potem podłączył swoje słuchawki i podał je dziewczynie. - Mam nowy kawałek, tego jeszcze nie słyszałaś!
Marlena nałożyła słuchawki i zaczęła odsłuchiwać piosenkę. Wsparła łokcie o blat stołu i położyła brodę na knykciach. Alexy wpatrywał się w jej spokojną twarz, na której czaiło się coś więcej, niż zwykła przyjemność ze słuchania muzyki. Sam położył się na ławce i czekał cierpliwie przez niecałe cztery minuty, aż piosenka się skończy. W końcu Marlena otworzyła oczy i ściągnęła słuchawki.
- I? - zapytał niecierpliwe Al.
- Spoko.
- Tylko spoko? - prawie krzyknął. - No wiesz co? To posłuchaj tego! - Przełączył na kolejny utwór i gdy dziewczyna założyła słuchawki, włączył odtwarzanie.
- Dziwny wstęp... - zaczęła, lecz sekundę później zamilkła. Jej głowa jakby samowolnie zaczęła kiwać się do melodii. Tym razem muzyka zawładnęła nią całkowicie.
Co to za hałasy, mruknął pod nosem Nataniel. Wyjął z regału książkę i podszedł do głównej alejki w bibliotece. Już po chwili zatrzymał się w miejscu, z którego było widać źródło głośnych rozmów. Alexy? Z kim on siedzi? Ach, to ona, pomyślał zaciekawiony na widok siedzącej tyłem do niego dziewczyny. Jej ciemne włosy opadały delikatnie, kryjąc się za owiniętym wokół szyi szalem. Czyżby bolało ją gardło? Zaniepokoił się Nataniel.
- Alexy, zaraz są lekcje, idziesz? - zawołał chłopaka, mając nadzieję, że dziewczyna również na niego spojrzy. Niestety, tylko Al podniósł wzrok.
- O, cześć! Już zaraz przyjdę. - I nie zwracając już uwagi na Nataniela, spojrzał lekko rozmarzonym wzrokiem w twarz dziewczyny.
Cholera! Zaklął w myślach Nataniel i wrócił wgłąb regałów. Czuł, że nie powinien przerywać tej dwójce spotkania, ale bardzo chciał zobaczyć, dlaczego Al był tak zapatrzony w swoją znajomą. Wiedział, że dziewczyna chodzi do przeciwnej klasy, i że lubi książki. Często spotykał ją w bibliotece zaczytaną lub zamyśloną nad zeszytem. Ciekawe, czym Alexy tak ją zainteresował, zastanawiał się, kiedy wbrew sobie zaczął podsłuchiwać tę dwójkę.
- I jak ci się podoba? - zapytał Alexy, kiedy Marlena ściągnęła słuchawki.
- Ta jest genialna! Nie znam go, kto to jest?
Już nie raz słyszał jej głos, choć nigdy z nią nie rozmawiał. Najczęściej widywał dziewczynę w towarzystwie bliźniaków ze swojej klasy. Chociaż nie, Armin mniej z nią rozmawiał, to z Alexym częściej się spotykała. Zaraz! Jakie „spotykała"! Oni nie mogą być razem, przecież Al jest inny. Ale dlaczego mnie to tak obchodzi?
- Najpierw zgadnij z jakiego kraju - przekomarzał się Alexy.
- Nie wiem, Amerykanin? Jakiś anglojęzyczny?
- Nieee! To Japończyk!
- Cooo!?
- Haha! Teraz ty jesteś głośno! - odchrząknął. - Też byłem zdziwiony. Ale jak na japońca, wymiata z angielskim.
- Racja... ale jaki tytuł?
- History Ma... - resztę zagłuszył dzwonek na lekcje.
Nataniel otrząsnął się i szybko wyszedł z biblioteki.
***
Była długa przerwa. Większość uczniów relaksowała się na dziedzińcu, zajadając kanapki lub rozmawiając z kolegami. Marlenie udało się przekonać chłopaka z klasy Alexego, aby ten spotkał się z nią podczas tej przerwy. Lekko denerwowała się, ponieważ nie wiedziała od czego zacząć rozmowę. Wyjęła z torby swój bordowy zeszyt i spojrzała tęsknie na okładkę.
- Cześć, Marleno - powitał ją chłopak.
- O, cześć Lysander. Siadaj. - Poklepała miejsce obok siebie na schodach. Ten usiadł obok i zapytał, dlaczego zaprosiła go na to spotkanie.
- Chciałabym... Bo widzisz...
- Śmiało - posłał jej łagodny uśmiech.
- Słyszałam, że jesteś wokalistą zespołu i piszesz własne piosenki.
- Zgadza się. Byłaś na naszym koncercie?
- Nie, nie było mnie jeszcze w tej szkole.
- Nie? - zrobił zdziwioną minę, a po chwili było widać, że próbuje sobie coś przypomnieć.
- Eh, przeniosłam się tutaj razem z Alexym i Arminem. Byłam z nimi w klasie w poprzedniej szkole. Wasz koncert był zanim się tu zjawiliśmy.
- Ah, w takim razie zgadza się. No dobrze, to wracając do tematu...
- Sama piszę... - zacisnęła palce na zeszycie. - Różne rzeczy, opowiadania, wiersze... Ale ostatnio, to głupie, zdarzają się takie momenty, o których nie umiem nie napisać.
Lysander zmarszczył brwi.
- To jest... - westchnęła. - Zwykle nie rozmawiam o takich sprawach z kimś kogo słabo znam, ale Al zapewniał, że tobie można zaufać, jeśli chodzi o ten temat.
- Miło z jego strony. Zgadza się, nie lubię zdradzania tajemnic i siania plotek. Jeśli o to ci chodzi?
- Też - zgodziła się.
- Wspominałaś, że piszesz. Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi momentami. Czy to napady weny? A może pewne okoliczności sprawiają, że musisz uwiecznić je na papierze?
- Tak jakby. Można by potraktować to jak wpisy do pamiętnika. Ale mam pewne marzenie. Sam piszesz teksty piosenek, co poza tym? - spojrzała w jego oczy wyczekująco?
Lysander zagryzł wargę i odwrócił wzrok.
- O piosenkach mogę rozmawiać, ale to co piszę w swoim notatniku, zachowuję dla siebie.
- Och, rozumiem. Haha, ja tobie też nie zdradzę, co jest tutaj. - Stuknęła palcem w okładkę zeszytu. - Chciałam tylko wiedzieć, czy przelewasz...
- Cześć! - rozległo się powitanie za ich plecami.
Oboje podskoczyli na obecność kogoś obcego. Osoba zeszła na dół i zatrzymała się kilka stopni niżej.
- Witaj Nataniel, byłeś na piętrze? - odpowiedział Lysander.
- Cześć - przywitała się Marlena, nie mogąc spojrzeć w oczy chłopakowi.
Nataniel skinął głową dziewczynie, po czym wrócił wzrokiem na kolegę z klasy.
- Tak, musiałem zanieść kserówki do sali biologicznej. Zaraz lecę na krótkie zebranie. Nie przeszkadzam wam? - tu spojrzał w oczy dziewczyny, która usilnie starała się zachować naturalnie i odwzajemniać gest. - Och, wybacz, nie przedstawiłem się. Jestem Nataniel, główny gospodarz szkoły.
- Miło mi, jestem Marlena.
- Z klasy C?
- Skąd wiesz!? - była zszokowana.
Nataniel pokrył się lekkim rumieńcem.
- Nataniel, jako gospodarz, ma pojęcie o wielu rzeczach, które dzieją się w szkole. Nie raz mi doradził w pewnych sprawach - wtrącił Lysander.
- Nie, tym razem to nie zasługa mojej funkcji. Po prostu wiem, która klasa ma matematykę w piątki w sali obok nas i parę razy widziałem, jak wchodzisz tam na zajęcia. Dobrze zgadłem?
- Tak.
- O czym rozmawiacie? Przez przypadek słyszałem fragment waszej rozmowy.
Tym razem to Marlena poczerwieniała, za to Lysander zrobił niezadowoloną minę. Widząc to, Nataniel się zmieszał.
- Przepraszam, nie powinienem być wścibski. Pójdę już. Do zobaczenia!
- Chyba jesteśmy podobni, jeśli chodzi o twórczość - powiedział Lysander, gdy kroki oddalającego się Nataniela ucichły.
- Tak, chyba tak - nie odrywała wzroku z miejsca, w którym ostatni raz widziała chłopaka.
- No dobrze, to na czym stanęło? - zapytał Lysander, sprawdzając godzinę w komórce.
- Gdy piszesz piosenki, to wplatasz w nie zdarzenia, które się tobie wydarzyły? Czy starasz się przelać uczucia tak, aby słuchacz czuł to samo? Czy wolisz pewne przeżycia zostawić dla siebie?
- Ach o to chodzi. To ciekawe pytania. - Lysander opowiedział o swoich sposobach na tworzenie tekstów piosenek. Podał też kilka przykładów z utworów, które zrealizował razem z Kastielem. O tych, które aktualnie pisał lub planował, nie wspominał.
- Czyli to tak. Wplatasz własne doświadczenia i uczucia, ale jednocześnie układasz tekst tak, aby nikt nie wiedział, że to coś osobistego?
- Dokładnie. Parę piosenek napisałem też z myślą, że zaśpiewa je kobieta. Pisanie... jest, czymś cennym.
- Masz rację. - Uśmiechnęła się na widok poważnego i zarazem zadumanego Lysandra.
- Właściwie co ciebie skłoniło do tej rozmowy? - zapytał chłopak, kiedy zadzwonił dzwonek i oboje szykowali się do pójścia na lekcje.
- Mam pewne marzenie... Ale o tym powiem następnym razem. Spotkasz się ze mną dzisiaj po lekcjach, w bibliotece? Za dwie godziny kończę.
- Hmm, no dobrze. Ja kończę po tej lekcji, ale poczekam na ciebie.
- Naprawdę? Dzięki!
***
- Tak, Melanio, muszę jeszcze coś sprawdzić.
- Dobrze, tylko szybko.
- Dziwnie się niecierpliwisz. - Zdziwił się Nataniel na odchodne.
Wszedł do biblioteki i od razu udał się do działu z kryminałami. Chwycił kolejny tom i już miał wrócić, kiedy kątem oka zauważył dwie postaci w czytelni. Marlena i Lysander! Co tu robicie?
Podszedł bliżej i z coraz większą konsternacją przyglądał się, jak siedzą obok siebie i pochylają nad kartką papieru. Szeptali, dlatego nie miał pojęcia o czym mogą rozmawiać. To, jak byli zafascynowani rozmową wprawiało go w zazdrość. Ponad to, Marlena strasznie się rumieniła. Dlaczego? Najpierw Alexy, teraz Lysander? Cholera, co się dzieje?
- Nataniel?
Usłyszał swoje imię gdzieś za plecami. W tym momencie zarówno Marlena jak i Lysander podnieśli wzrok i zauważyli go. Dziewczyna zaczerwieniła się jeszcze bardziej i odwróciła wzrok. Na Lysandra nie zwrócił uwagi. Zrobił krzywy uśmiech, machną ręką, ni to na powitanie, ni to na pożegnanie i skierował się w stronę wyjścia. Zacisnął zęby i zrezygnowany wrócił do Melanii.
- Co tak długo? - zapytała dziewczyna.
- Długo? - powtórzył bezmyślnie Nataniel.
- Tak, chyba z siedem minut tam siedziałeś. Zebranie się zaczęło.
- Co? - ocknął się i aby zakryć zaskoczenie, dodał szybko: - Ach, bo ktoś źle odłożył książkę i nie mogłem jej znaleźć. Była na innej półce, jakby ktoś pomylił imię z nazwiskiem autora.
- Naprawdę? Szkoda, że niektórzy nie dbają o porządek. - odparła Melania.
Lysander odchylił się do tyłu i oparł o oparcie krzesła.
- Chcesz, abym zaśpiewał twoją piosenkę?
- Mhmm, tak. Bardzo - pokiwała szybko głową.
- ...
- Nie chodzi o to, że sama jej nie zaśpiewam, chociaż... nie. Nie zdołam jej zaśpiewać. Za duży stres. Wolę ją posłuchać w dobrym wykonaniu. I... - rozmarzyć się podczas słuchania, dodała w myślach. - Sam powiedziałeś, że to dobry tekst.
- Tak, jest dobry. Ciekawy, romantyczny i ma w sobieto coś, pewien czar.
- To...
- Nie bardzo mogę... - zaczął się wykręcać.
- Czy chodzi o twojego kolegę z zespołu? On decyduje?
- Nie, wspólnie decydujemy. Chodzi mi o coś innego.
- O co?
Lysander wyprostował się, spojrzał w oczy dziewczyny i westchnął spokojnie.
- Tekst, który napisałaś jest naprawdę ciekawy. To dobry utwór. Jest tylko jeden mały problem. Nie opowiadałaś mi, czy pisałaś go z myślą o pewnych wydarzeniach lub osobach - zaakcentował ostatnie słowo. - Ale nijak nie potrafię sobie wyobrazić nikogo innego jak Nataniela, kiedy czytam kolejne wersy.
- T-to aż tak... widać? - zawstydziła się Marlena.
- Ci co znają Nataniela, od razu będą wiedzieć.
- Och...
- Masz prawo do miłości, pytanie brzmi, czy chcesz tak to okazywać? Nie chcę decydować za ciebie.
- Miło.. ja?
Miała wrażenie, jakby ktoś oblał ją kubłem zimnej wody. Czyli to o to chodziło! Od dawna widywała Nataniela, często na korytarzu, jeszcze częściej, gdy siedział w bibliotece i czytał lub porządkował książki. Ale miłość? Można to tak określi? Fakt, od pewnego czasu szukała go wzrokiem, wyobrażała sobie różne sytuacje, pierwszą dłuższą rozmowę, potem przypadkowe spotkanie w mieście i jeszcze więcej. Większość tych marzeń zapisywała w zeszycie, jak w pamiętniku, lub pisała też krótkie opowiadanka. Ostatnio wpadła na pomysł napisania piosenki. Słuchając jej, mogłaby zatopić się w świecie marzeń. Nie chciała jednak, by ktokolwiek poza Natanielem mógł zrozumieć ukryte znaczenie tekstu!
- Nie, nie. To nie tak.
- Przepraszam, nie powinienem był - zaczął delikatnie Lysander, widząc jakie uczucia miotają się w oczach dziewczyny.
- Ach, dzięki tobie uświadomiłam sobie moje uczucia. Ale byłam ślepa! Dzięki! - posłała mu szczery uśmiech, a rumieńce podkreśliły go ładnie. - Muszę się z tobą zgodzić, to znaczy, nie chcę aby cały świat miał dowiedzieć się o...
- Nataniel?
Oboje popatrzyli w kierunku, z którego rozległo się wołanie. To był głos kobiecy, ale zamiast dziewczyny, zobaczyli Nataniela.
O matko! On tam stoi i patrzy na nas jak... Co, jeśli słyszał naszą rozmowę?
Marlena strzeliła buraka i odwróciła głowę, by zakryć zażenowanie. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Poszedł - powiedział po chwili Lysander. - Wszystko w porządku? To była dość niezręczna sytuacja.
- On... chyba nie słyszał, prawda? - głos jej zadrżał, a wzrok lękliwie powiódł w miejsce, gdzie ujrzała Nataniela. Musiała się upewnić, że już go tam nie ma.
- Przykro mi, nie potrafiłem odczytać z jego miny.
- To nic, dzięki. Wstrzymam się z piosenką. Nie chcę, aby wszyscy o tym wiedzieli. Nie w taki sposób, haha. Dzięki za poświęcony mi czas, pójdę już. - Dość niezgrabnie schowała swoje rzeczy do torby i ruszyła do wyjścia z biblioteki. Czuła jak ją policzki palą od rumieńców. Na wszelki wypadek szła wolno, aby w takim stanie nie dogonić przez przypadek na Nataniela.
***
Jak na wiosenny poranek, pogoda była zbyt deszczowa. Większość ludzi zmuszona była zrezygnować z wycieczek rowerowych i spacerów. Marlena jednak nie przejmowała się pogodą na tyle, by nie pójść do księgarni. Z kieszonkowego uzbierała sumę, która spokojnie miała wystarczyć na zakup nowej książki.
Przeglądając nowości, zastanawiała się, czy kupić coś z nich, czy książkę, którą już zna i chciałaby mieć w swoim zbiorze na stałe.
- Co za spotkanie! - usłyszała niedaleko siebie. Nie przejęła się jednak, ponieważ w księgarni było sporo osób.
- Cześć! - Tym razem usłyszała prawie przy uchu. Podskoczyła lekko wystraszona i odwróciła się niepewnie.
- O, cześć, Nataniel! - powitała chłopaka, klnąc w duchu na to, że pisnęła, zamiast przywitać się normalnie.
- Wystraszyłem cię? - przechylił głowę i uśmiechnął delikatnie.
- Tylko trochę. - Przyznała speszona. Weź się w garść! Dodała sobie odwagi.
- Szukasz czegoś konkretnego? - skinął w stronę półek z nowościami.
- Sama nie wiem. Zastanawiam się, czy kupić coś z tych - wskazała regalik - czy może lepiej tytuł, który znam.
- Hmm, osobiście kupuję książki, które chociaż raz przeczytałem. Zdarzało mi się zawieść jakimś tytułem, stracone pieniądze. Ale są na przykład autorzy, do których mam zaufanie. Chociaż nie, to nie do końca to. Powiedziałbym, że tak lubię ich dzieła, że nawet jeśli napiszą coś słabszego, to chcę w jakiś sposób wspomóc ich pracę, poprzez kupno nowego egzemplarzu.
- Dobre podejście - przyznała z uśmiechem. - Nigdy tak o tym nie myślałam. Ja kupuję raz takie, które znam, a raz takie totalnie nowe. Ale dzisiaj mam dylemat.
- Może mogę pomóc? Polecić coś? - zaoferował Nataniel z uśmiechem, od którego zmiękły jej nogi.
- Jasne!
- Jaki gatunek lubisz?
- Zależy od nastroju? Czytam różne książki. Ostatnio zaczęłam czytać Stephena Kinga.
- O, horrory? Czytasz takie rzeczy? - był zaciekawiony.
- Niekoniecznie. Teraz kończę „Oczy Smoka", i jest to bardziej fantastyka, ale nie taka typowa. Raczej knowania i intrygi. No i oczywiście szukanie królobójcy, w pewnym sensie. Nie chcę spoilerować za bardzo.
- Szukanie sprawcy? To tam było jakieś przestępstwo i śledztwo?
Bezwiednie ruszyli przed siebie. Nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się obok działu z fantastyką.
- Tak, mam zdradzić co? - zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Haha, może nie. Chętnie to przeczytam.
- Lubisz fantastykę? - zaciekawiła się.
Nataniel cmoknął w zastanowieniu. Przeleciał wzrokiem po regałach z fantastyką i znów spojrzał w oczy Marleny.
- Nie powiem, żeby to był mój ulubiony gatunek. Uwielbiam kryminały. Dlatego jeśli gdzieś znajdę wątek typowy dla kryminałów, chętnie to czytam.
- Acha! To od razu tobie powiem, kto jest zabójcą króla no i czym są tytułowe oczy smoka! Na początku wszyscy myślą, że jest nim... Haha! Twoja mina jest genialna! Myślałeś, że zaspoileruję? Haha! - widząc zasmuconą i jednocześnie zszokowaną minę Nataniela, nie mogła przestać się śmiać.
- Ale mnie wrobiłaś! - otrząsnął się i również zaśmiał. - A myślałem, że ty tak serio. Uff! Ale ulga.
- Spoko! - klepnęła go po ramieniu. - To co mi polecisz? Może być kryminał.
- To zapraszam za mną.
Przeszli do alejki, w której Nataniel szczegółowo opisał każdą ciekawszą książkę. Nie zdradzał zakończeń, ani ważniejszych faktów. Za to opowiadał o nich w taki sposób, że Marlena miała problem z wyborem tytułu. Spędzili tam dużo czasu. W końcu udało się wyszukać najciekawszą pozycję.
- Dzięki, mam nadzieję, że będzie fajna.
- Też mam nadzieję. Ale! Jeśli ci się nie spodoba, to mogę odkupić. Tej nie mam w swoim zbiorze, ale nie będzie mi specjalnie przeszkadzała.
- To po to mi ją poleciłeś? - aż zatrzymała się w drodze do kasy.
- Haha, nie! Jest w niej za dużo wątków romantycznych jak na mój gust.
- Mhmm... Właściwie powiedz mi, dlaczego tu dzisiaj przyszedłeś? Nic nie kupujesz? - zapytała podejrzliwie.
- Nie. Myślałem, że dzisiaj przyjdzie kolejna część pewnej serii, ale okazało się, że to dopiero za tydzień. Pomyliłem daty. A ciebie zobaczyłem, kiedy wracałem z punktu informacji.
- Acha! Rozumiem.
Podeszli do kasy, gdzie Marlena zapłaciła za książkę.
- To co, wracamy? - zapytał Nataniel.
Wyszli z księgarni i udali się w kierunku przystanku autobusowego.
- W którą stronę jedziesz?
- Mieszkam niedaleko centrum handlowego.
- Ja trochę w inną stronę.
Zatrzymali się pod daszkiem przystanku, ponieważ znów padał deszcz.
- Zaraz, skoro jedziesz w stronę centrum, to nie powinieneś iść na drugą stronę ulicy na przystanek? - zapytała dziewczyna.
- Tak, ale postanowiłem ciebie odprowadzić tutaj.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego, a w środku poczuła, jak jej serce wali z przejęcia. Przecież on to robi z grzeczności, skarciła się w myślach.
- Powiedz mi, znasz się dobrze z Alexym? - zagadnął chłopak.
- Tak. Jest moim przyjacielem. Z Arminem też oczywiście się koleguję, ale zawsze dogadywałam się z Alem. Poza tym, Armin cały czas gra.
- Haha, fakt. Ostatnio zaczął mnie wciągać w to całe granie i muszę przyznać, zaczynam zaniedbywać książki z tego powodu.
- Co? A przecież tak często siedzisz w bibliotece! - powiedziała, zanim ugryzła się w język. O Boże, chyba nie pomyśli sobie, że go śledzę?
- A nie! Pomagam raczej, ale aż tak długo tam nie siedzę, a może siedzę? - zaczął się zastanawiać, co było widać po jego nagle spoważniałej twarzy.
- Wydaje mi się - zaczęła ostrożnie - że przesiadujesz tam dłużej niż ja.
- Mówisz? - zdziwił się. - To twój autobus? - dodał nagle, patrząc w punkt gdzieś za nią. Marlena spojrzała za siebie.
- Nie. To znaczy nie autobus. A co do przesiadywania w bibliotece, to tak. Alexy też mi kiedyś powiedział, że ja, ty i jeszcze kilka osób są uważane za mole książkowe.
- Serio? Nie spodziewałem się. A ten... czy z Lysandrem też znałaś się wcześniej? - włożył ręce w kieszenie spodni.
- Nie. Z waszej klasy znałam wcześniej bliźniaków. Lysandra od niedawna.
Przyjrzała się Natanielowi. Miała wrażenie, jakby zachowywał się nieco inaczej niż chwilę temu i w księgarni. Wtedy był wyluzowany, otwarty i fajnie się rozmawiało. Za to teraz wydawał się być lekko roztargniony?
- Co o nim myślisz?
- To przesłuchanie? Za dużo kryminałów! - Zaśmiała się wesoło, klepiąc go po ramieniu.
- Tak, chyba tak...
- Nataniel? - Jego nagła zmiana nastroju było dziwna.
- To twój autobus? - nie patrzył jej w oczy.
Odwróciła się, żeby spojrzeć na nadjeżdżający autobus.
- Tak, to ten.
- To...
O co mu chodzi? Zastanawiała się pospiesznie. Odprowadza mnie na przystanek, ale to z grzeczności. Wypytuje o chłopaków, świat jest mały! Może chce wiedzieć, czy mamy wspólnych znajomych? Jego przeciągłe spojrzenia, uśmiechy... Czy to prawda, czy moja wyobraźnia?
Autobus wjechał w zatoczkę przystanku i drzwi otworzyły się. Marlena weszła do środka i odwróciła się szybko.
- Lysander to tylko kolega - powiedziała stanowczo.
Zanim drzwi się zamknęły, Nataniel wskoczył do autobusu, niemal wpadając na dziewczynę. W porę złapał za uchwyt i drugą ręką objął Marlenę. Autobus ruszył dość gwałtownie i wszyscy zachwiali się niebezpiecznie.
- Przepraszam - wybąkał speszony, odsuwając się od niej.
- Ale dlaczego? - była nadal w szoku. Serce waliło jej jak nigdy. Była objęta przez Nataniela!
- Sam się głowię. - Zaprowadził ich na sam koniec autobusu, gdzie usiedli w odosobnieniu. Na szczęście nie było dużo ludzi wokół.
- Przyznam szczerze, że od pewnego czasu... - zamknął na chwilę powieki i westchnął cicho. Wyprostował się i spojrzał jej prosto w oczy. Na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. - Od pewnego czasu nie mogę przestać o tobie myśleć. Prawie się nie znamy, ale ja ciągle o tobie myślę. Kiedy cię widzę, nie potrafię się skupić na niczym innym. Kiedy widzę, jak wesoło spędzasz czas ze znajomymi z klasy, albo z Alexym, Lysandrem... to ja... - na moment zabrakło mu odwagi. Tę chwilę wykorzystała Marlena.
- Jeśli pytasz o to, czy umawiam się z nimi, to odpowiem, że nie. Z Alexym wiadomo, jego preferencje. Koledzy z klasy, to koledzy. Za to Lysander ostatnio pomagał mi w pewnej kwestii. - Nie wierzyła, że to mówi. Była tak oszołomiona i zauroczona całą sytuacją, że wbrew sobie powiedziała o wszystkim, jakby odpowiadała na pytanie o godzinę. Tak działa miłość?
- To wiele wyjaśnia - zaryzykował Nataniel.
- A ty nie chodzisz z tą dziewczyną w brązowych włosach? - zrewanżowała się pytaniem. Skoro on przepytał ją, to czemu ona nie miała zrobić podobnie?
- Melania? Nie, my tylko razem działamy w samorządzie i takie tam. Ty masz ładniejsze włosy. - Ujął w palce kosmyk jej włosów.
- Naprawdę? - wydukała zawstydzona. Dlaczego twarz Nataniela jest coraz bliżej?
- I oczy.
Czy to była wina kierowcy autobusu, który zakręcił nagle, czy też nie, Nataniel gwałtownie pochylił się i przywarł ustami do ust Marleny. W jednej chwili ją objął i pocałował z taką pasją, że dziewczyna zapomniała o tym gdzie jest i co się dzieje wokół nich. Czuła, jak ciepła dłoń chłopaka wsuwa się za krawędź kołnierzu kurtki i łagodnie obejmuje od tyłu za głowę. Jego palce delikatnie łaskotały jej kart, ale bardzie odczuwała przyjemność z samego pocałunku. Nataniel na chwilę odsunął usta, żeby spojrzeć jej w oczy. Gdy ich spojrzenia się spotkały, oboje wiedzieli, że to nie koniec. Chłopak znów złączył ich usta. Marlena ponownie odurzona nagłym upojeniem ledwie co uniosła dłonie i objęła Nataniela, chwytając kurczowo za kurtkę nad jego łopatkami.
Nie wiedzieli ile czasu minęło. Autobus zdążył kilkakrotnie wykonać nagłe manewry, ale tylko na chwilę przerywał tym pocałunek. W końcu jednak odsunęli się od siebie. Marlena nie miała odwagi rozejrzeć się po ludziach w autobusie. Całowali się publicznie! Nataniel widząc jej konsternację, uśmiechnął się i zapewnił, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. W autobusie było mało ludzi, mimo to po chwili oboje poczuli jak się rumienią.
- Marleno...
- ... - nie potrafiła nic odpowiedzieć. Patrzyła wyczekująco w jego oczy, w których aż świeciło od radości i ciepła.
Nataniel pochylił się i szepnął jej na ucho: Kocham cię. Potem wyprostował się i podchwycił spojrzenie.
- Ja ciebie też - wyznała z uśmiechem.
- Chyba nic więcej mi już nie trzeba - powiedział chłopak. Po chwili jakby oprzytomniał i rozejrzał się wokół.
- Gdzie my jesteśmy?
- Haha, potrafisz popsuć nastrój! - zaśmiała się lekko dziewczyna.
- Co? Och, przepraszam - zrobił wystraszoną minę.
- Żartowałam. - Mrugnęła do niego.
- Och ty! - z psotnym uśmiechem chwycił ją za ramiona i przyciągnął do ostatniego pocałunku. - Przyznam, że żałuję, że muszę już wracać. Ale jutro też jest wolny dzień, dlatego zapraszam cię na wspólne wyjście.
- Chętnie! Ach, wiesz jak trafić stąd do centrum?
Nataniel rozejrzał się niedbale po okolicy.
- Dam radę, nie martw się.
Wymienili się numerami telefonów. Autobus zatrzymał się na kolejnym przystanku i chłopak wstał, żeby z niego wyjść. Marlena śledziła go wzrokiem. Ucieszyła się, kiedy Nataniel odwrócił się i pocałował ją w policzek. To co ujrzała w jego oczach, sprawiło, że oblało ją ciepło i błogie uczucie. Jak ja dzisiaj zasnę? Nie przestanę o nim myśleć! Rozmyślała gorączkowo, obserwując, jak chłopak wyskakuje z autobusu.
- Nie idzie? - mruknęła pod nosem, widząc, jak Nataniel stoi w miejscu i patrzy na nią. - Nataniel?
Kiedy autobus zaczął powoli ruszać, Nataniel zrobił coś, co mile zaskoczyło Marlenę. Złączył palce w kształcie serduszka, przyłożył do swojej piersi i chwilę udawał, jakby to serce biło w rytm jego własnego. Potem podniósł ręce do góry i spojrzał przez serduszko w oczy swojej dziewczyny.
Piosenki, które poleca Alexy ;)
1. „You Only Live Once" - Wataru Hatano
2. „History Maker" - Dean Fujioka
Tak, to ending i opening z pewnego anime.

1 komentarz:

Nie możesz komentować?
Przejdź do zakładki „ASK ME" w menu.